niedziela, 23 grudnia 2018

Epilog. Moja bajka.

Cześć po raz ostatni :) Dziś nadszedł czas na kilka słów prawdy o bohaterach opowiadanych przeze mnie bajek. Tak na koniec, jeśli to miałoby dla kogoś znaczenie.

Może będę mówić tak liczbowo, żeby się wydawało bardziej konkretnie.

Mam na imię Julia, za tydzień są moje 21 urodziny. Studiuję weterynarię, jestem na pierwszym roku, mieszkam w Olsztynie. Od 13. roku życia mocuję się z różnymi problemami ze samą sobą, od ok. 16. z okresowo powracającymi zaburzeniami odżywiania, głównie głodówkami i napadami bulimicznymi. Od mniej więcej 5 lat na poważnie w Kościele, szukam Boga Żywego. Większość tego czasu spędzone w różnych wspólnotach katolickich.
Księcia, tego mojego ulubionego niewierzącego ziomeczka, poznałam prawie 2 lata temu, po trzech miesiącach zostaliśmy parą, po roku rozstaliśmy się z powodu problemów czystością i różnic światopoglądowych m.in. w sprawie małżeństwa. Wróciliśmy do siebie, po jego nawróceniu, żeby już razem szukać Jezusa.
 Miesiąc i 17 dni temu dowiedziałam się, że książe jest uzależniony od narkotyków i używał ich od początku trwania naszego związku. Myślę, że sumując, ok.2 tygodnie tego czasu spędziliśmy w całkowitej ciszy względem siebie. Pięć dni z rzędu ofiarowywałam Komunię Świętą z prośbą o światło Ducha Świętego i pomoc w decyzji, kolejne cztery w intencji końca tego całego cierpienia. Ok. tydzień nie jadłam, nie spałam większość tego czasu. Miałam po drodze wydaje mi się 9 kolokwiów ogółem, 8 udało się przejść z pozytywnym wynikiem. 11 godzin i 25 minut jechałam do domu i żeby się z nim spotkać, nie jestem w stanie określić, jaka część tego czasu minęła mi na modlitwie. 48 minut rozmawialiśmy od pierwszego ,,cześć". Nie mam pojęcia, jak długo potem.
Zdecydowałam w imię Jezusa Chrystusa wybaczyć mu wszystkie oszustwa i dać nam jeszcze jedną szansę, żeby zacząć wszystko od nowa, jakoś naprawić to, co nie wyszło. Nie wiem czy to dobra decyzja, czas pokaże. Wiem, że książe jest od ponad dwóch miesięcy czysty, zaczął terapię uzależnień, ma wolę, żeby być trzeźwy i zdrowy. Wierzę, że Bóg mu pomoże to osiągnąć, jak również pokieruje moim życiem i naszym związkiem, jeśli ostatecznie przetrwa on tą próbę.
Został 1 dzień do wigilii. Jezus żył 33 lata, zanim wykonał to największe dzieło wybaczenia umierając zamiast mnie na krzyżu. O tym wszyscy wiedzą, ale to też są liczby.
Zamierzam, jak Bóg da studiować jeszcze 5 lat i cały ten czas, jak również resztę mojego życia spędzić pod tym krzyżem, starając się robić to, co jest miłosierdziem i dobrem, względem innych i mnie samej. Myślę, że pierwszą z tych rzeczy będzie zaczęcie leczenia i zakończenie raz na zawsze moich ,,jedzeniowych" problemów. A potem, czas pokaże.
Na tym blogu ostatecznie znalazło się 26 wpisów z 29 zaplanowanych, właściwie to 24, nie licząc pierwszego i ostatniego, które są pozbawione numerów. Ostateczny cel tej pisaniny został osiągnięty, śpiąca królewna obudziła się, częściowo dzięki temu pisaniu, ale głównie dzięki mega wielkiej dawce Bożego miłosierdzia jakiej dostąpiła. Czas skończyć płakanie, a zacząć cieszenie się tym, że się udało :)

Wszystkim osobom, które były tu ze mną, a także realnie przy mnie oraz wspierały mnie słowami i modlitwą chciałabym powiedzieć po prostu dzięki, że was mam. Niech Pan rozpromieni nad wami swoje oblicze.

I to już naprawdę koniec, jeśli Bóg pozwoli, teraz żyjmy długo i szczęśliwie, bo z Nim, to jak inaczej? :) Trzymajcie się, buźka :*


Nie narzekam, bo dobrze jest!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz